Z okazji obchodów 30-lecia naszej szkoły Samorząd Uczniowski zorganizował wyjątkową inicjatywę mającą na celu przybliżenie sylwetek osób tworzących społeczność szkolną. W ramach tej akcji zaplanowano cykl wywiadów z absolwentami, nauczycielami oraz pracownikami Zespołu Szkół, podczas których zaproszeni goście podzielą się swoimi wspomnieniami z czasów nauki w naszej szkole.
Serdecznie zapraszamy do lektury pierwszego wywiadu z Ryszardem Mściszem – wychowawcą i nauczycielem, który podzielił się swoimi refleksjami związanymi z latami spędzonymi w naszej placówce.
Jakie są Pana wspomnienia związane z powstaniem nowej szkoły?
Na początku warto zaznaczyć, że tegoroczny jubileusz szkoły to w zasadzie kilka jubileuszy. Mija 30 lat od zaistnienia Liceum Ogólnokształcącego w Jeżowem, ale także Zespołu Szkół w Jeżowem, gdyż nowo powstałe Liceum Ogólnokształcące wraz z istniejącą od wielu lat Zasadniczą Szkołą Odzieżową stworzyły właśnie wspomniany Zespół Szkół. Z początkami ZSO łączy się kolejny szkolny jubileusz: 65-lecie szkolnictwa na poziomie ponadpodstawowym, średnim w Jeżowem. Zanim powstała trzyletnia Zasadnicza Szkoła Odzieżowa, funkcjonowała tu od 1959 roku dwuletnia Szkoła Przysposobienia Zawodowego o kierunku włókienniczo-odzieżowym. Z propozycją tworzenia tego typu szkół wyszło Ministerstwo Oświaty w roku 1959. Działające obok szkoły kino przeniesiono do remizy strażackiej, w czynie społecznym zaadaptowano budynek na warsztaty szkolne, zagospodarowano sporym wysiłkiem obejście szkolne i przyjęto 50 dziewcząt z 80. chętnych do szkoły. Po dwu latach istnienia szkół przysposobienia zawodowego, Ministerstwo Oświaty przystąpiło do ich likwidacji tam, gdzie nie było dostatecznych warunków na podwyższenie stopnia organizacyjnego szkoły do rangi szkoły zawodowej. Jeżowskiej szkole udało się jednak zyskać akceptację władz szkolnych i w roku szkolnym 1961/1962 ruszyła trzyletnia Zasadnicza Szkoła Odzieżowa. Już drugi rocznik Szkoły Przysposobienia Zawodowego, zaczynający naukę w roku 1960, mógł skończyć taką szkołę, albowiem po roku nauki została ona przemianowana na trzyletnią Zasadniczą Szkołę Odzieżową – zatem na pierwszym szkolnym tableau widnieje klasa ucząca się w latach 1960-1963.
O powołaniu szkoły licealnej bądź technikum mówiło się od jakiegoś czasu, ale starania z tym związane zostały skonkretyzowane w roku 1993, a możliwość powołania takiej szkoły wiązała się z przekazaniem na cele oświatowe części działającego kiedyś prężnie w Jeżowem pawilonu handlowego (z czasem cały pawilon handlowy został zaadaptowany na potrzeby Zespołu Szkół). Współautorami projektu utworzenia Liceum Ogólnokształcącego w Jeżowem byli: wójtowie – Tadeusz Kołodziej i Kazimierz Żak, oraz prezes Gminnej Spółdzielni, Stanisław Młynarz. Pomysł ten zyskał niemal od razu realny kształt – bazą przyszłej szkoły miała być część, przekazanego na ten cel, pawilonu handlowego. Powołano Społeczny Komitet Budowy Szkoły Średniej, na czele którego stanął niezmordowany społecznik Jan Krzyś. Oczywiście ściśle współpracowałem z nimi także ja – jako ówczesny dyrektor Zasadniczej Szkoły Odzieżowej.
Do projektu włączyli się dość szybko – zarazem jako wykonawcy i sponsorzy – Roman Kumor i Kazimierz Koc, wsparło go wielu przedstawicieli władz, oświaty, miejscowi działacze. Choć byli od początku i przeciwnicy szkoły średniej w Jeżowem, wkrótce podjęto szereg konkretnych działań, które miały doprowadzić do jej zaistnienia. Projekty nieco się zmieniały: zastanawiano się, czy powołać do istnienia liceum zawodowe, technikum odzieżowe, technikum rolnicze czy liceum ogólnokształcące. I zwyciężyła ta ostatnia opcja, zresztą od tej wersji wszystko się zaczęło. Pojawił się także projekt stworzenia profilu ekologicznego w liceum, czemu sprzyjało nawiązanie współpracy z docentem Bogusławem Mazurkiewiczem z Śląskiej Akademii Medycznej. Zaangażowanie miejscowych władz, pana Jana Krzysia i całego Społecznego Komitetu, Romana Kumora, Kazimierza Koca i wielu działaczy, którzy wspierali dyrektora szkoły, sprawiło, że 22 marca 1993 r. Kuratorium Oświaty w Tarnobrzegu wydało „Akt założycielski Liceum Ogólnokształcącego w Jeżowem”.
Wkrótce jednak nabór do szkoły – rozpoczęty już na podstawie tego Aktu przeze mnie (jako dyrektora Zasadniczej Szkoły Odzieżowej, a docelowo Zespołu Szkół), został wstrzymany, albowiem nie przekazano wraz z nim odpowiednich środków finansowych koniecznych w związku z tym zadaniem. Warunkiem startu szkoły jeszcze w roku szkolnym 1993/1994 była wszak modernizacja i adaptacja dla potrzeb szkolnych przekazanej części budynku pawilonu handlowego. Szkoła miała więc zaistnieć w następnym roku szkolnym – niemniej jednak Akt powołujący ją pozostawał w mocy.
Zadanie to przejął – po mojej rezygnacji z funkcji dyrektora szkoły – ponownie obejmujący to stanowisko, dyrektor Tadeusz Błażejczak, który po zakończeniu prac przy nowym budynku szkolnym i wraz z zaistnieniem Liceum Ogólnokształcącego miał zostać dyrektorem Zespołu Szkół w Jeżowem. Obok Liceum Ogólnokształcącego w jego skład wchodziła więc – istniejąca już od roku 1960 – Zasadnicza Szkoła Odzieżowa. Decyzja o powołaniu Liceum Ogólnokształcącego, potwierdzona 1 marca 1994 roku weszła w życie, a w sensie organizacyjnym i administracyjnym Zespół Szkół w Jeżowem funkcjonował już od 1 stycznia 1994 roku.
Pieniądze, które wpłynęły z Kuratorium Oświaty w Tarnobrzegu pozwoliły nie tylko dokończyć inwestycję oświatową, ale także wyposażyć klasopracownie w sprzęt i pomoce dydaktyczne. Jednakże zasadnicza część wydatków została pokryta dzięki staraniom władz gminnych i Społecznego Komitetu Budowy Szkoły Średniej. Na starym obiekcie pozostały jedynie warsztaty Zasadniczej Szkoły Odzieżowej – wierzono wszakże, że w niedalekiej przyszłości i one trafią do nowego obiektu szkolnego. Głównymi wykonawcami inwestycji byli panowie Kazimierz Koc i Antoni Kata, dach budynku bardzo szybko został pokryty blachą przez ekipę pana Romana Kumora. Część prac instalacyjnych została wykonana przez Józefa Kubasiewicza i Tadeusza Korzenia. Wszystkie prace nadzorował Społeczny Komitet Budowy Szkoły Średniej z przewodniczącym Janem Krzysiem i władze gminne: wójt Tadeusz Kołodziej i jego zastępca, Kazimierz Żak. Nadzór fachowy pozostawał w gestii inspektora nadzoru, Jana Hary z Rudnika, projektantami byli państwo Barbara i Wiesław Sipowiczowie z rzeszowskiego „Miastoprojektu”. Oczywiście nad wszystkim czuwał dyrektor Zespołu Szkół – Tadeusz Błażejczak.
Jaka była pierwsza klasa liceum z perspektywy wychowawcy i nauczyciela?
Do 15 maja 1994 roku, a więc w podstawowym terminie dokonywania naboru, spłynęło do Liceum Ogólnokształcącego 27 podań. Biorąc pod uwagę, iż był to pierwszy rok funkcjonowania szkoły, w dodatku zlokalizowanej na wsi – całkiem sporo. Kandydaci musieli jeszcze oczywiście zdać egzaminy do szkoły, ale też istniała możliwość przyjęcia uczniów w dodatkowym terminie (takich, którzy zdali egzaminy wstępne, ale nie zostali z braku miejsc przyjęci do innych szkół). Została w celach rekrutacyjnych powołana Komisja Egzaminacyjna, w której skład weszli: dyrektor szkoły mgr Tadeusz Błażejczak, mgr Beata Tutka, mgr Maria Głuszak i ja. Ostatecznie, po dodatkowym zakwalifikowaniu w dniu 7 lipca osób zdających egzaminy w innych szkołach, utworzono klasę liczącą 36 osób. Przypadło mi wychowawstwo tej historycznej klasy licealnej. Oczywiście poza wychowawstwem uczyłem języka polskiego. Poza tym kadrę pedagogiczną pierwszej klasę licealnej stanowili: mgr Aleksandra Olejarczyk (język rosyjski), Piotr Hasny (język niemiecki), mgr Beata Tutka (matematyka i fizyka), mgr Tadeusz Błażejczak (historia i przysposobienie obronne), mgr Maria Głuszak (biologia), mgr Marianna Roman (chemia), mgr Anna Teklak (geografia), Zofia Łysiak (plastyka), mgr Sławomir Zając (wychowanie fizyczne).
Szkoła wystartowała, ale przez pierwsze miesiące zajęcia odbywały się jeszcze na starym obiekcie, w klasach, w których uczyła się Zasadnicza Szkoła Odzieżowa. Nowy obiekt zaczął oficjalnie funkcjonować w sobotę 26 listopada 1994 roku. Na uroczystość przybyło wielu specjalnych gości, między innymi pani poseł dr Lidia Błądek, przedstawiciel UW w Tarnobrzegu Zbigniew Solarski, przewodniczący Sejmiku Samorządowego Województwa Tarnobrzeskiego Ryszard Nagórny, wicekurator oświaty Marian Piechota, delegacja austriackiej gminy Atzenbrugg na czele z burmistrzem Leopoldem Schmatzem. Przybyli ponadto przedstawiciele władz gminy Jeżowe z nowym wójtem Gabrielem Lesiczką i przewodniczącym Rady Gminy Antonim Filą, poprzedni włodarze, którzy patronowali tej inwestycji – Tadeusz Kołodziej i Kazimierz Żak, wykonawcy obiektu oraz przedstawiciele Społecznego Komitetu Budowy Szkoły Średniej na czele z panami Janem Krzysiem i Romanem Kumorem. Poświecenia obiektu dokonał proboszcz parafii Jeżowe – ks. Krzysztof Pałac, natomiast niektórzy z zaproszonych gości uroczyście przecięli wstęgę.
W ten sposób Liceum Ogólnokształcące wystartowało. Zarazem zaś zaczął istnieć Zespół Szkół w Jeżowem. Pod koniec tego pierwszego roku istnienia nowej szkoły – 11 czerwca 1995 roku – nastąpiła jeszcze jedna ważna uroczystość: szkole uroczyście nadano sztandar i imię patrona, ks. Stanisława Staszica. A kilka lat później, 24 stycznia 1998 roku, odbyła się pierwsza studniówka klasy licealnej, w maju tego roku zaś pierwsza matura w jeżowskim Zespole Szkół.
Wydaje się, że nauczyciele i dyrekcja szkoły ambitnie podeszli do tego nowego zadania, starali się utrzymać dobry poziom w klasie licealnej, by tutejsze liceum zaistniało na dłużej, miało dobry nabór i by jego absolwenci byli odpowiednio przygotowani do podjęcia studiów.
Jako wychowawca bardzo dobrze wspominam te czasy, tę pierwszą – moją – klasę licealną i jej uczniów. Bywało jednak w okresie czteroletniej nauki różnie. To nie była klasa, jak to dzisiaj zwykle bywa, składająca się z uczniów szkół podstawowych w gminie Jeżowe. Mieliśmy kilka uczennic ze Stalowej Woli, byli uczniowie z Niska, Rudnika nad Sanem, Nowosielca. Trochę osób się w trakcie nauki się wykruszyło, przede wszystkim w klasie pierwszej. Można było mieć wrażenie, że kilka uczennic ze Stalowej Woli przyszło tu, licząc na niższy poziom, więcej swobody i dość szybko się zawiodło, nie sprostało wymaganiom. Były problemy z pozyskaniem nauczyciela języka obcego i początkowo języka niemieckiego uczył pan Piotr Hasny, który był tłumaczem w Hucie Stalowa Wola. Ja douczałem kilka uczennic z języka rosyjskiego, gdyż w pewnych szkołach podstawowych poziom z tego przedmiotu był dość słaby (bywało, że niektóre z nich – choćby Katarzyna Domaradzka – należały potem do najlepszych z tego przedmiotu). Przyznam, że jako wychowawca miałem spore ułatwienie, wsparcie. Uczennicami klasy były bowiem Magdalena Młynarz, której mama była sekretarką w naszej szkole, i Katarzyna Domaradzka, której mama pracowała z kolei jako księgowa. Mogłem więc liczyć na różnoraką pomoc, pośrednictwo tak ściśle związanych ze szkołą rodziców (tato Magdy, w dodatku, jako prezes GS Jeżowe, był jednym z inicjatorów powstania tej szkoły). Z czasem współpracowało mi się z moimi uczniami coraz lepiej, zżyliśmy się ze sobą, ale też oni chyba rozumieli, że dla ich dobra pewne wymagania są konieczne, że muszą nadrobić różne braki, sprostać wymaganiom. I z perspektywy czasu można śmiało powiedzieć, że to się udało – słabo piszące wypracowania osoby z czasem robiły to coraz lepiej, a na maturze pisemnej (mimo że wówczas wymagania były spore), znaczna część osób w klasie miała piątki – najwyższe wówczas oceny. A dzisiaj w pobliskich szkołach pracuje wielu nauczycieli – moich uczniów z tego pierwszego licealnego rocznika: Magdalena Młynarz, Bogumiła Partyka, Katarzyna Domaradzka, Halina Chmura, Elżbieta Piędel, przez wiele lat także Elżbieta Rogala. Dwie z nich: Bogumiła Partyka i Elżbieta Rogala, skończyły polonistykę.
Czy pamięta Pan jakieś ciekawostki, anegdoty związane z funkcjonowaniem szkoły?
W historii szkoły było wiele takich ciekawych, czasem zaskakujących, czasem dość zabawnych momentów. Ponieważ ja przez wiele lat byłem opiekunem gazetki szkolnej „Post Scriptum” oraz szkolnych dziennikarzy i twórców literackich, często te ciekawe momenty właśnie z tym się łączą. Pierwsza taka ciekawostka, dotycząca powstania gazetki szkolnej, wiąże się z tym, że przez pierwsze 3 lata jej redaktorką naczelną była Magdalena Rodzeń, która obecnie pracuje jako szkolna sekretarka (obecnie Magdalena Błądek). Jednym z pierwszych redaktorów naczelnych był Mateusz Święcicki – obecnie znany i ceniony dziennikarz sportowy, komentator piłkarski stacji Eleven Sports, który relacjonuje mecze najlepszych lig europejskich, realizuje filmy dokumentalne o tematyce piłkarskiej, a w tym roku komentował także kilka meczów Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej – wypożyczony ze swojej stacji do TVP. Później redaktorem naczelnym był także Krzysztof Socha, który niedawno obronił tytuł doktora filologii polskiej. Będąca zastępcą redaktora naczelnego, Dominika Gil, będąc uczennicą osiągnęła wiele ogólnopolskich sukcesów jako poetka, dziś zaś jest kierowniczką Rzeszowskiego Domu Kultury Filia w Słocinie.
Taką ciekawostkę związaną z gazetką „Post Scriptum” był wielki i zupełnie niespodziewany sukces już w drugim roku jej istnienia – w pierwszym właściwie roku, w którym skrystalizowała się forma tej gazetki, jej zawartość. Postanowiłem zgłosić ją do ogólnopolskiego konkursu, by się jakoś pokazała (gazetka i szkoła), żeby zobaczyć także, na ile jakościowo ustępujemy innym gazetkom, zwłaszcza tym z dużych miast. Pamiętam, że pytałem dziewczyny z technikum odzieżowego na maturze ustnej, kiedy dyrektor przyniósł mi wiadomość, że nasza gazetka zdobyła wyróżnienie w prestiżowym, znanym konkursie: XI Ogólnopolskim Konkursie Czasopism Szkolnych o „Pałuckie Pióro 2004” w Wągrowcu. Była jedyną gazetką wiejską i jedyną z Podkarpacia w kategorii szkół ponadgimnazjalnych, która została tam nagrodzona. Taka sytuacja w przyszłości często miała się zdarzać. Jeszcze większe zaskoczenie przyszło w roku 2005 – także w związku z tym konkursem. Skoro tak dobrze nam poszło w poprzednim roku, wysłaliśmy gazetkę na kolejną edycję „Pałuckiego Pióra”. Minął podany termin rozstrzygnięcia konkursu, więc spodziewaliśmy, że tym razem powtórzyć sukcesu się nie udało. Pamiętam, że Krzysiek Kida, który był autorem świetnego komiksu w gazetce (później także redaktorem naczelnym) pytał mnie, kogo tym razem nagrodzono, ja zaś odpowiedziałem mu, że nas nie, skoro nie przyszło żadne zawiadomienie, ale wyników na stronie internetowej póki co nie ma. Jakiś czas później zajrzałem na konkursową stronę i zobaczyłem wyniki. Spojrzałem na kategorię szkół podstawowych, gimnazjalną, potem zaś szkół ponadgimnazjalnych, zaczynając od konkursowych wyróżnień. Nie było nas wśród nich, zerknąłem na nagrody główne, dochodząc do tej najwyższej – pierwszej i… trudno uwierzyć. I nagroda „Pałuckiego Pióra 2005” dla gazetki Zespołu Szkół w Jeżowem „Post Scriptum”. Sprawdziłem jeszcze raz – wszystko się zgadza. Okazało się, że termin konkursu z jakichś powodów został opóźniony, rozstrzygnięcia jury także. Sama impreza finałowa wypadła tuż przed wakacjami. Kiedy poznałem wyniki, zadzwoniłem do dyrektora Stanisława Haducha i sekretarki szkoły Marii Młynarz, by poinformować o tym sukcesie i zdaje się, że przyjęli to z pewnym niedowierzaniem, sprawdzili także to w Internecie. Udało nam się na konkurs pojechać i tam staliśmy się pewną sensacją. Także tym razem żadna z gazetek wiejskich nawet nie znalazła się w konkursie, nie mówiąc o zdobyciu konkursowych laurów, tryumfowały gazetki z dużych miast, wyróżnione zaś zostały takie z miast co najmniej powiatowych – z wyjątkiem gazetki z Jeżowego. Wszyscy tam się bardzo interesowali, jak to się stało, że gazetka z wiejskiego liceum, istniejąca dopiero trzeci rok, pokonała te z dużych szkół wielkomiejskich.
Trochę podobna sytuacja miała miejsce w roku 2006, na I Ogólnopolskim Przeglądzie Twórczości Poetyckiej im. Jacka Kaczmarskiego „Rytmy nieskończoności” w Warszawie, którego jury przewodniczył znany poeta, o. Wacław Oszajca. Odbieraliśmy tam w Warszawie, w L LO im. Ruy Barbosy (Praga Północ) takie identyfikatory, plakietki konkursowe i widzimy: Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Gdańsk, Łódź i… Jeżowe. Także tu nasze uczennice Magdalena Stój i Monika Piędel zrobiły ogromną furorę jako jedyne laureatki ze szkoły wiejskiej. Dyrektor tamtej szkoły, Wiesław Włodarski, mówił na imprezie finałowej, że jest taka jedna szkoła, mająca laureatów, której nie znalazł na mapie Polski – Jeżowe. Oczywiście przesadził, bo Jeżowe to jedna z największych wsi Podkarpacia i na pewno na mapie jest. Ale oczy wszystkich, w tym dziennikarzy znanych mediów krajowych, skierowały się na nasze dziewczyny, a później zostaliśmy poproszeni o wypowiedzi dla ogólnopolskiego pisma „Głos Nauczycielski” – jednego z patronów imprezy. A sukces był tym większy, że często duże miasta miały jedną nagrodzoną osobę, zaś LO w Jeżowem – aż dwie laureatki.
Inna, trochę śmieszna, sytuacja miała miejsce w nieco późniejszym okresie w związku z pojawieniem się w szkole wizytatorki z Kuratorium Oświaty w Rzeszowie. W gabinecie dyrektora sprawdzała różne dokumenty, także ułożone w szkole (niektóre zaproponowane przez uczniów) tematy maturalnych prezentacji. Mówiła między innymi, że sceptycznie podchodzi do takich wiejskich liceów, które mają z reguły słabszych uczniów i nie odnoszą jakichś sukcesów. Zwróciła uwagę na temat sprzed kilku lat, dotyczący języka komentatorów sportowych, i powiedziała dyrektorowi, że jej mąż bardzo lubi piłkę nożną i mówił jej, że jest taki młodziutki komentator w stacji Orange Sport, którego relacje mu się podobają najbardziej. Nazywa się Mateusz Święcicki. Kiedy dyrektor powiedział jej, że to uczeń naszej szkoły, nie mogła uwierzyć. Dyrektor Haduch poprosił mnie do gabinetu i ja opowiedziałem o różnych sukcesach szkolnych i pozaszkolnych Mateusza, o jego drodze do komentatorskiego sukcesu. Dodałem, że ten temat na maturze prezentował właśnie Mateusz Święcicki i że sam go zaproponował. Pani wizytator jakby zaniemówiła.